Radioamator.
Jakże innego, niemal historycznego znaczenia nabiera dziś to słowo.
Dla wielu z nas, to miniony świat romantycznej przygody z początkami radiofonii, dorastania i poznawania w praktycznych działaniach śmiało rozwijającej się dziedziny techniki.
Świat często przedłużony „po linii” o późniejsze zawodowe losy, niemniej zawsze z sentymentalnym powrotem do tych pierwszych lat uprawiania działalności radioamatorskiej.
Zajmując się - w emeryckim już wieku - kolekcjonowaniem radiotechnicznych zabytków, a także przywracaniem ich do życia, postanowiliśmy zebrać na tym blogu ciekawostki ze wspomnień podobnych nam pasjonatów.
I nie chodzi tu o suche biograficzne notki, a o przybliżenie osobowości, i to w ciepłym, humanistycznym zbliżeniu.
Dla wielu z nas, weteranów przygód z radiotechniką, móc poczytać w jednym miejscu o innych, których wspomnienia zbiegają się z własnymi ścieżkami, będzie zapewne miłym przeżyciem.
A i dla młodszego pokolenia, choć w historycznym wymiarze, może być ciekawą lekturą.

Dzięki internetowi, jest szansa, że takie wspomnienia pozostaną w sieci na wiele lat.

Od dawna mamy poczucie, że nawiązywane kontakty często ograniczają się do adresu e-mail, czy niku na Allegro i pozbawione bywają bliższej wiedzy o osobie z którą się koresponduje.
A przecież po drugiej stronie jest „bratnia dusza”.

Zapraszamy kolegów radioamatorów, kolekcjonerów, miłośników radia, do ewentualnego kontaktu i włączenia się w naszą propozycję, poprzez przesłanie własnych wspomnień, dokumentacji osiągnięć, linków do publikacji i innych ciekawostek wartych zamieszczenia.

Jeśli przeszkodą miałby być brak „literackiego” zacięcia, to jesteśmy gotowi przeredagować myśli pisane najprostszym językiem i przesłać je do autoryzacji.

Nasz adres e-mail to:
retroradio@retroradio.pl

adres strony:
www.retroradio.pl

Pozdrawiamy i zapraszamy, Krystyna Jelińska i Bohdan Pieliński.

niedziela, 8 maja 2011

Stanisław Hazy, Bukowno, SP6FCH


Opisanie mojej przygody z radiem nie jest sprawą taką prostą. Sięga ona lat 50-tych, kiedy jako małego chłopaka, mieszkającego w wiosce Grądy intrygowało bardzo, co to też mówi i gra za tą szybką w skrzynce radioaparatu.
Pytając mamy, uzyskałem odpowiedź, że w środku tej skrzyni znajdują się małe ludziki -:)
To pobudziło moje zainteresowanie. Chcąc pogłębić wiedzę w tym względzie, otworzyłem skrzynkę, w której nie znalazłem nic z ludzików, a głos dobywał się...... z papierowego stożka.
Oczywiście finał był wiadomy, surowe śledztwo i wynik tatowy ostry w.... przez d.... .
Całe szczęście, że mały człowiek miał dziadka Stanisława, który był światlejszy od taty i cierpliwie wyjaśnił mi co to też są te radia. Zajmował się radioamatorstwem jeszcze w czasach przedwojennych.
Wówczas, gdy do odbioru potrzeba było 50-cio metrowych anten, a sam byłem świadkiem jak piorun stykał się z drutem, ale dziadek był starym wyjadaczem i uziemiał antenę na czas burzy.


I tak to się zaczęło. W naszym domu było radio Stern, nad którym pastwiłem się, poznając lampy, cewki, transformatory, co w ostatecznym rozrachunku doprowadziło do popsucia radia,
ale przysporzyło mi wiedzy.
Przyszedł czas, że pachole poszło do szkoły średniej, która znajdowała się w Nysie, a pewnego dnia zawitał w internacie pan z Radio-Klubu SP6KJOLOK ..... i tak się zaczęło na poważnie.
Pan Władysław ( SP6AQE ) prawdziwy przyjaciel radiowy.
Ile to godzin tam spędziliśmy majsterkując, to zliczyć dzisiaj nie sposób, ale proszę - wyobraźcie sobie potęgę klubowej radiostacji wyglądającej jak szafa trzydrzwiowa i mnie małego chłopca mającego 150cm wzrostu.
Głos telegrafu zaczarowany i niezrozumiany, to była moja miłość, która przetrwała do dzisiaj ( chwała panu Władysławowi ).
Później dostaliśmy czarodziejski RBM1, mój Boże co to też było, a ja dźwigałem go z Nysy do domu 9 km.
Dwie skrzynie, a jedna z "Basami" .
I tak właśnie jako 15-letni młodzik szedłem od rana do wieczoru, bo autobus nie chciał mnie zabrać. Ale co tam, przeżyłem i to.
Była też nagroda: stacja Luksemburg gdzie non stop grali najnowsze przeboje.
Dzięki temu byłem zawsze na topie w temacie muzyki.
Co do radioodbiorników, to wiele ich przez moje ręce przechodziło.
Od Stolicy do AGI, nie mówiąc o Niemieckich „Ludowcach”.
Przez pewien czas kontakt z radiami się oddalił, gdyż miałem na głowie takie rzeczy jak armia, ożenek i wiadomo dzieci.
Potem była budowa domu. To odrodziło moją pasję, ponieważ nareszcie miałem miejsce

by kolekcjonować niechciane radia. Lata 70 to najlepszy czas mojego życia, nawet dzisiaj kiedy jestem zasobnym emerytem, to jednak lata 70-te, to było to !
I tak powoli zacząłem gromadzić moje zbiory. Trochę dla wspomnień a trochę z troski o ratowanie tych pięknych rzeczy.
Ile ludzi słuchało z tych skrzynek? Z uwagą i oczarowaniem, nie mając pojęcia jak to działa.


Zapomniałem że po drodze zrobiłem licencje krótkofalarską co wiązało się z wieczorowymi powrotami z Nysy na piechotę.
Muszę podziękować moim rodzicom za wyrozumiałość i cierpliwość.
To nie było jedyne hobby, było jeszcze było kolarstwo.
To czasy naszej wspomnianej ekipy WP, a dodam, że mój najlepszy kolega z wioski został trenerem dwóch mistrzów świata...
Wracając do zbiorów, to mam wielu kolegów, którzy są lepsi ilością i mądrością w temacie radio, ale ja się z tego cieszę bo ja też mam swoje 5 min i satysfakcję z posiadanych zbiorów.
Pomału ich rozmiary stały się kłopotliwe i dając powód do problemów z osobą, która nosi spódnice a nie spodnie.
Wszak wszystko się ułożyło się pomyślnie i teraz panuje pełna wyrozumiałość.

Na początek zamieszczam zdjęcia urządzeń wojskowych i morskich,

gdyż tę część zbioru dałem radę uporządkować ( i nie jest to zbiór całkowity ), bowiem niektóre eksponaty mają wagę przekraczającą 200kg, a R118 - 400kg.
Niewiele jest ich w Polsce całych, o ile wiem to 4.
Na ukończenie kompletowania odb. radiowych trzeba poczekać bo jest tego kilka s.... i trzeba by było wybudować halę.
Na dziś, na ten cel wyszykowałem pomieszczenie ok 50 m kw i narazie kasa ( no może coś jeszcze ) się skończyły.
Może przyjdzie czas, że zrobię - a jeśli nie, niech zrobi to ten, kto dostanie lub odziedziczy całość.


Trochę się zagalopowałem z opisem i wnuczek Tomasz Olesiński musi odszyfrować dziadkowe pismo. Pozwalam na dowolną obróbką mojego tekstu i zezwalam na wykorzystanie zdjęć w dowolny sposób, nie są zastrzeżone, niech używa kto chce, dla uciechy wszystkich.

Pozdrawiam wszystkich sympatyków radia i zbieraczy, którzy mogliby pieniążki wydać w inny sposób, a lokują swój czas i pieniądze w zabytkowe radia.


Stanisław Hazy